Człowiek od zawsze było od czegoś lub od kogoś zależny. Utrzymanie stanowiska czy bycie lubianym zależało od zaangażowania w środowisko, czy w pracę. Jeśli człowiek chce coś osiągnąć w życiu, to musi dostosować swoje myślenie i podejście do pewnych spraw, tak aby pasować do grupy. Osoby wyłamujące się z grupy, czy takie, które nie chcą myśleć jak reszta, są odrzucane i traktowane inaczej. W życiu każdego człowieka prawie codziennie dochodzi do wydarzeń, które są przemilczane czy po prostu bagatelizowane. Sąsiad wsiada po pijanemu do samochodu, ale nikt tego nie chce zgłaszać, ponieważ uważa, że to donosicielstwo. Dopiero kiedy dochodzi do wypadku, w którym giną ludzie, otwierają się oczy, ale jest za późno. Podobnymi sytuacjami są np.: kradzieże czy inne poważniejsze przestępstwa. Kiedy Policja szuka winnych, to sąsiedzi nic nie widzieli i nic nie słyszeli. Jest to klasyczne zjawisko polegające na strachu przed odrzuceniem przez otoczenie. Osoby, które, traktuje się jak konfidentów i nikt nie chce z nimi rozmawiać. Strach, jaki paraliżuje człowieka przed mówieniem prawdy, niejednokrotnie doprowadza do tragedii. Co czuje osoba, którą dotknęło coś złego i wie, że nikt nic nie powie, aby chronić znajomych czy rodzinę? Czy gdyby dotknęło to Ciebie, to również uważałabyś/uważałbyś, że warto dawać przyzwolenie złu? Codziennie słyszy się w mediach, że doszło do tragedii w rodzinie. Ojciec znęca się nad rodziną i oczywiście wcześniej nikt nic nie widział, żeby coś złego się w takim domu działo. Ani sąsiedzi, ani rodzina, ani urzędnicy socjalni. Oczywiście są to oficjalne wersje wydarzeń, które wynikają bardziej ze strachu i tym, co powiedzą o mnie inni, niż takie coś zgłoszę. Czy lepiej milczeć i mieć święty spokój, czy zareagować i zapobiec tragedii? Dopiero kiedy zło dotyka bezpośrednio nas samych człowiek, stara się szukać pomocy, ale otoczenie milczy i osoba czyniąca zło jest nadal bezkarna. Sytuacji takich jest każdego dnia tysiące i każda z nich ma podobne podłoże. Coś było zgłaszane, ale nie było świadków i wymiar sprawiedliwości nie mógł zrobić nic w tej sprawie. Jak musi się czuć ofiara, która mimo wielu świadków nie może dochodzić sprawiedliwości? Osoby, które coś zeznały ze strachu, wycofują zeznania i sprawa zostaje zamknięta. Czy nieeliminowanie ze społeczeństwa osób, które mogą skrzywdzić nasze rodziny, jest naturalne? Jak pokazuje życie, milczenie nie ma nic wspólnego z prawdą i odpowiedzialności społeczną. Czy zawsze muszą wygrywać prywatne korzyści i dbanie tylko o swój interes? Czy w tym wszystkim jest jeszcze człowiek i codzienna walka ze złem? Przy każdej tragedii czy to drogowej, czy rodzinnej, Policja apeluje, aby takie sytuacje zgłaszać, lecz i tak pozostaje to bez odzewu. Odwagę mają tylko kierowcy, którzy zgłaszają piratów drogowych, ale oczywiście takich, których nie znają. Prawdopodobnie nigdy nie zgłosiliby takiej sytuacji, jak chodziłoby o sąsiada czy rodzinę. Na milczeniu o prawdzie traci całe społeczeństwo, które jest potencjalną ofiarą osób, które są chronione. W tym miejscu należy postawić pytanie, czy zwykła ludzka przyzwoitość przestaje już istnieć i czy możliwe jest bycie człowiekiem odpowiedzialnym w każdej sytuacji. Czy dbałość o wspólne dobro i porządek jest nadal obowiązującą w społeczeństwie zasadą?