Moja przygoda z farbowaniem włosów w domu

Od jakiegoś czasu chodziła za mną cheć wprowadzenia jakichś zmian w swoim wyglądzie, odświeżenia wizerunku, może też dodania sobie pewności siebie… Długo zastanawiałam się, co byłoby najlepszym rozwiązaniem i w końcu wymyśliłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie zmiana koloru włosów. Zawsze uważałam, że mój naturalny kolor, w odcieniu popielatego blondu, jest nudny, nieciekawy, jednak dopiero niedawno zdecydowałam się na zmianę – postanowiłam, że najwyższy czas na zrealizowanie marzenia o płomiennych, rudych włosach.

Jak się później okazało, zaszalałam aż za bardzo… Mam kilka koleżanek, które same farbują włosy w domu, uważając wizytę u fryzjera za stratę czasu i pieniędzy. W myślach przyznałam im rację, dlatego postanowiłam przeprowadzić zabieg w domowym zaciszu, bez proszenia którejkolwiek ze znajomych o pomoc – w końcu to miała być niespodzianka. Udałam się więc do drogerii, znalazłam wymarzony odcień i wieczorem, pełna nadziei, przystąpiłam do farbowania.
Niestety, efekt okazał się daleki od wymarzonego – kolor złapał nierówno na moich włosach pojawiły się ciemniejsze i jaśniejsze plamy, dodatkowo włosy uległy poważnemu przesuszeniu. Rozczarowana i zła na siebie udałam się następnego dnia do fryzjera, który jakoś uratował sytuację – nieco przyciął i przyciemnił moje włosy, jednak dzięki temu mogę cieszyć się naturalnym, żywym kolorem i płomiennymi refleksami, a i kondycja włosów uległa poprawie i nadal idzie ku lepszemu. Teraz muszę tylko poczekać, aż odrosną i zregenerują się zupełnie.
Wnioski z tej lekcji są takie, że lepiej nie podejmować się samodzielnego wykonywania zadań, jeśli nie ma się doświadczenia i wprawy, a poprosić o pomoc kogoś, kto zna się na rzeczy – szczególnie, jeśli chodzi o włosy. 😉

Dodaj komentarz