„Przychodzi facet do lekarza” – recenzja

Kiedy niedawno w końcu udało mi się znaleźć chwilę wolnego czasu, przyszło mi do głowy, że moje wizyty w kinie uległy na przestrzeni ostatniego roku strasznemu zaniedbaniu i należy to jak najszybciej naprawić. Z powodu ograniczonychfunduszy zdecydowałam się jednak na kino online. Za sprawą znalezionej przezemnie strony online caly film Skoro pojawiła się okazja, pozostało tylko wybrać film. W założeniu miało bo być coś lekkiego, śmiesznego, ale z niebanalnym charakterem i ciekawą, nie do końca oczywistą historią, żeby nie zasnąć w połowie seansu.
W końcu wybór padł na graną obecnie komedię „Przychodzi facet do lekarza.” Dodam, że film bije we Francji rekordy popularności (prześcignął nawet „Krainę lodu” i „Hobbita”).
Kilka słów o fabule filmu – przedstawiony zostaje obraz trudnej przyjaźni lekarza Zvenki z hipochondrykiem Romainem Faubertem, który potrafi pojawiać się w najmniej oczekiwanych momentach – podczas uroczystości rodzinnej czy zabiegu operacyjnego. Kulminacją problemów jest okazanie przez Fauberta zainteresowania siostrą doktora Zvenki, który decyduje się na wprowadzenie w życie własnego, radykalnego planu wyleczenia hipochondryka. Jak nietrudno się domyślić, wydarzenia przybierają niespodziewany obrót.
Jakie są moje wrażenia? Film jest prosty, ale nie prostacki. Bazuje na utartych schematach i stereotypach, zastosowane rozwiązania są klasyczne i dość przewidywalne, ale nie na tyle, żeby nudzić. Gra aktorska moim zdaniem przeciętna, choć na pewno nie słaba i nużąca. Zdarzały się momenty naprawdę zabawne, choć czasem wkradało się też nieco monotonii i przewidywalności, co podkopywało cały efekt. Podsumowując – nieskomplikowany, prosty, acz dość przyjemny film dobry, jeśli chcemy na chwilę oderwać się od prozy życia codziennego bez oczekiwania na film najwyższej klasy. Myślę, ze szczególnie przypadnie do gustu wielbicielom kina francuskiego i specyficznego, francuskiego humoru.

Dodaj komentarz