Rozwój wielu małych miejscowości w Polsce oparty jest tylko na turystyce. Nie dokonuje się żadnych inwestycji, które zwiększałyby możliwości rozwoju gospodarczego regionu. W regionach takich powstają wyciągi narciarskie, zalewy czy gospodarstwa agroturystyczne, pola golfowe czy stawy rybne. Organizowane są spływy kajakowe czy kuligi dla turystów. Atrakcji jest cała masa i jest się czym pochwalić. Jednak, że w regionach takich poza sezonami turystycznymi nie dzieje się nic. Handel czy usługi praktycznie nie istnieją co skłania młodych ludzi do wyjazdów. Zjawisko wyjazdów do dużych miast z małych miejscowości jest czymś normalnym i nigdzie nie jest odbierane negatywnie. Od zarania dziejów ludzie zmieniali miejsce zamieszkania za lepszym życiem czy pracą. W USA ludzie nawet 3 razy w życiu zmieniają miejsce zamieszkania, co pozwala człowiekowi na rozwój. W regionach typowo turystycznych pozostają tylko osoby starsze bądź posiadające jakieś źródło dochodu. Niepokojącym zjawiskiem jest jednak porzucanie rozwoju gmin czy powiatów na rzecz samej turystyki. Nie stwarza się warunków rozwoju dla firm, a jedynie dla atrakcji turystycznych typu wyciągi czy pensjonaty. Miejsca pracy w takich regionach są sezonowe i nie dają większych perspektyw rozwoju młodemu człowiekowi. Wiele gmin w Polsce mimo tylu lat obecności w Unii Europejskiej nie posiada do dzisiaj kanalizacji czy wodociągów. Małe miejscowości mają jeden sklep, a do stacji paliw trzeba jechać kilkanaście kilometrów. Nie ma żadnych zakładów produkcyjnych czy usługowych. To samo jest w miast powiatowych do kilku tysięcy mieszkańców. Coraz więcej gospodarstw agroturystycznych, a w dalszym ciągu zero handlu czy przemysłu. Rynek wewnętrzny praktycznie nie istnieje. Przyglądając się wielu gminom od lat stawia się tylko na turystykę, a wcale na inne gałęzie rozwoju. Pytanie, jakie należy zadać w tym miejscu brzmi, czy da się naprawdę zastąpić rozwój gospodarczy, rozwojem samej turystyki? Przyglądając się bogatym regionom Polski można zauważyć, że stały się takie dzięki rozwojowi gospodarczemu. Turystyka w takich miejscach ma marginalne znaczenie. Ma być bardziej formą rekreacji, a nie podstawową gałęzią gospodarki. Wiele regionów w Polsce tworzy specjalne strefy ekonomiczne, aby przyciągnąć inwestorów. W niektórych miastach jeszcze 10-15 lat temu nikt nie myślał, że tak duża firma zechciała zainwestować w takiej miejscowości, a jednak stało się to faktem. Jeden duży zakład produkcyjny to kilka tysięcy miejsc pracy w samym zakładzie i drugie tyle w firmach, które świadczą im swoje usługi. Regiony takie mają większe wpływy z podatków i stać je na wykonywanie kolejnych inwestycji dla mieszkańców. W regionach typowo turystycznych, które zostały stworzone na siłę nie dokonuje się żadnych sensownych inwestycji. Mimo upływu lat w miejscach takich nie zmienia się nic, a rozwój gospodarczy jest na takim samym poziomie jak kilka lat temu. Ma to negatywny wpływ na mieszkańców takich miejscowości, którzy muszę wyjeżdżać do bardziej rozwiniętych regionów. Efektem tego jest zamykanie szkół, czy przedszkoli, które pustoszeją z braku dzieci. Osoby, które wymeldowują się z małych miast czy gmin całe swoje podatki odprowadzają w nowym miejscu zameldowania. Dlatego warto w pierwszej kolejności pomyśleć o mieszkańcach, a dopiero na końcu o turystach.