Wizerunkiem mężczyzny kata

W literaturze i filmie najczęściej można spotkać się z wizerunkiem mężczyzny kata. Wynika to z czynników kulturowych oraz społecznych. To właśnie typ męski kojarzy nam się z siłą i bezwzględnością, stąd też jego popularność. Nie trzeba długo szukać, by natknąć się na pełen grozy wizerunek kata w literaturze i kinie. Jednym z pierwszych takich antybohaterów jest Jurgen Stroop – autentyczna postać z Rozmów z katem Kazimierza Moczarskiego. Słynie on z niczym niezmąconej wiary w ideologię III Rzeszy oraz ze swojego cholerycznego  sposobu funkcjonowania. Jest zaślepiony, brak w nim wyrzutów sumienia. Charakteryzuje go bezwzględne wykonywanie rozkazów. Nie odkrywamy jego poczucia winy, czy też prób usprawiedliwiania się. Jest katem bez ludzkiej twarzy bezwiednie spuszczającym gilotynę.

Ostatnio w kinie polskim pojawił się obraz ‘dobrodusznego’ Niemca. Mam tu na myśli najnowszy film Ireneusza Dobrowolskiego – Sierpniowe niebo. 63 dni chwały. W filmie tym Niemiec przestaje automatycznie wykonywać rozkazy i płacze po zabiciu młodej konającej dziewczyny. Można by powiedzieć – okazał jej człowieczeństwo, czyli znalazł się tam, gdzie ludzkość miesza się ze złem. Po tym morderstwie odmawia pełnienia dalszej służby i zabicia reszty powstańców, jednak co z tego, skoro niczemu nie zapobiegł i tuż za nim znajduje się następny Niemiec, który chętnie owy rozkaz wykona. W kulturze mimo wszystko najczęściej występują czarne nazistowskie charaktery, co jest oczywiście zgodne z historią, ale warto czasem poszukać wyjątków. Zazwyczaj Niemcy są odczłowieczoną hitlerowską masą. Nie poznajemy ich przeszłości, rodziny, słabych punktów. Nie ma miejsca dla indywidulnych jednostek. Tak też jest w przypadku Kanału Andrzeja Wajdy. Wyraźnie został w nim zarysowany kontrast pomiędzy głębokimi portretami psychologicznymi powstańców, a niemarnowaniem czasu na zindywidualizowanie wroga. Kat w takich sytuacjach zapomina, że jest człowiekiem. Przejmuje rolę, którą mu narzucono. Staje się strażnikiem ideologii oraz podziału społeczeństwa. Udowodnił to Zimbardo w słynnym eksperymencie więziennym, który musiał zostać przerwany, ponieważ badani za bardzo weszli w rolę i zapomnieli o swojej osobowości w życiu realnym. Człowiek bardzo rzadko pozostaje sobą w sytuacjach ekstremalnych.

Obraz kobiety kata nie jest już tak powszechny w kulturze jak typ męski. Żeńska odsłona jednak nierzadko okazywała się gorsza. Kobiety przeżywały w okresie wojny swoistą deindywiduację. Oczywiście dotyczy to także mężczyzn, ale nie w tak dużym stopniu. Może to wynikać z szablonowego podejścia do kobiet i społecznie narzuconych im ról. Wymagano od nich przejawiania wszelkich żeńskich stereotypowych cech, w tym także wrażliwości. Podczas wojny więc popadły w skrajność i stały się okrutniejsze od mężczyzn, gdyż była to pewnego rodzaju możliwość ucieczki od konwenansów. Zaczynały żyć poza swoją rolą społeczną i wreszcie mogły poczuć się tak silne, jak mężczyźni. Stawały się bezwzględnymi zabójczyniami. Zazwyczaj były to młode kobiety, które zostały wychowane w kulcie Hiltera. Katowały i torturowały. Niektóre miały orientację homoseksualną, w związku z czym wykorzystywały seksualnie więźniarki. Jedną z takich strażniczek była Irma Grese. Wystarczy tu przypomnieć sceną z Ostatniego etapu Wandy Jakubowskiej,  w której to jedna z obozowych więźniarek przejawia zaburzenia na tle seksualnym i wręcz zwierzęcą chęć krzywdzenia. Z opowieści osób, które przeżyły obóz wynika, że strażniczki nierzadko chciały prześcignąć swoich kolegów w zbrodniach. Często te piękne kobiety pełne uroku osobistego wpadały w furię i stawały się okrutniejsze od mężczyzn z SS. Wzajemne stosunki strażniczek i strażników nie opierały się na wyższości, czy też podległości. Dochodziło także do romansów. Niezaprzeczalnym dowodem na okrucieństwo nazistek są słowa jednej ze strażniczek, które przytacza Goldhagen w swojej książce Gorliwi kaci Hitlera:

 

Biłam więźniarki często i mocno. Używałam do tego celu rąk, a także rozmaitych narzędzi. Między Zwotau a Wallern pobiłam dość brutalnie dziewczynę, która na skutek tego następnego dnia zmarła.1

 

Po żonach oficerów także nie było widać wyrzutów sumienia, czy też wstydu za swoich mężów. Goldhagen opisuje zdjęcie zrobione po masowych egzekucjach, pisząc: Są wśród nich żony oficerów, Frau Brand i Frau Wohlauf, które szeroko się uśmiechają i najwyraźniej dobrze się bawią2. Na fotografii tej brakuje tylko stosu martwych ciał, by oddać całą niemiecką hipokryzję,  w tym także żon nazistów – pozornie niewinnych.

Rzadko wyzwala się kobieca, czy też zwyczajnie ludzka wrażliwość. Najczęściej mamy do czynienia z poddaniem swojego sumienia autorytetowi władzy oraz z całkowitą uległością. Płeć po prostu zanika i przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie – oprócz seksualnego – w obozowej rzeczywistości strażników. Niemcy stają się bezpłciową nazistowską masą, a rola ideologii okazuje się istotniejszą od czegokolwiek innego.

 

Dodaj komentarz